wtorek, 17 maja 2022

Chodzenie i jednoczesne żucie gumy

 Dzięki badaniu przeprowadzonemu na Uniwersytecie Stanforda czasopismo "Nature Climate Change" zawędrowało do nauk politycznych. Badanie Setha Werfela na temat efektu "wypierania" - idei, zgodnie z którą ludziom trudno jest zastosować więcej niż jedną strategię rozwiązania problemu - jest warte rozważenia, nawet jeśli jego wyniki nie są do końca wstrząsające.


Problem jest przedstawiony od razu na początku i nie wymaga dalszych wyjaśnień:


Aby złagodzić skutki zmian klimatu, konieczne są zarówno działania gospodarstw domowych, jak i polityka rządowa. Zachowania gospodarstw domowych mogą jednak wyprzeć poparcie społeczne dla działań rządowych, stwarzając wrażenie, że postępy są wystarczające. ... Dalsze dowody wskazują na to, że efekt wypierania może być spowodowany wzrostem postrzeganego znaczenia działań indywidualnych w stosunku do regulacji rządowych oraz spadkiem postrzeganego znaczenia kwestii energii i zrównoważonego rozwoju środowiska.


Wyniki badania, w którym wzięło udział 14 000 Japończyków żyjących w następstwie awarii w Fukushimie w 2011 roku, wykazały jedynie "marginalny" efekt, a niektóre przedziały ufności są dość szerokie. Wniosek jest jednak taki, że ludzie mają tendencję do łagodzenia żądań politycznych po podjęciu kilku kroków w celu rozwiązania problemu we własnym domu. Nie ma w tym nic dziwnego.


Może się to wydawać nieco banalne. Aktywiści nieustannie narzekają na widoczną niezdolność obywateli do jednoczesnego chodzenia i żucia gumy. "Chcesz, żebym kupił nowe żarówki (znowu!) i zadzwonił do kongresmena?". Werfel podsumował istniejące wśród teoretyków społecznych myślenie:


Kiedy ludzie zastanawiają się nad postępem w realizacji pojedynczego celu cząstkowego, istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że podejmą dodatkowe działania zmierzające do osiągnięcia celu nadrzędnego, chyba że wcześniejsze działania potwierdzą zaangażowanie w realizację tego celu.


Jednak kilka dni po tym, jak natknąłem się na to badanie, w magazynie Slate ukazał się artykuł na pozornie niezwiązany z tematem, ale poruszający podobną tematykę. W artykule "Swim Lessons Won't Keep Your Toddler From Drowning" Melinda Wenner Moyer przekonuje, że zbyt wielu rodziców traktuje lekcje pływania jako wystarczające, jeśli chodzi o odpowiedzialność za to, by ich dzieci nie utonęły. Zamiast wybrać nadzór i lekcje, wybierają tylko te drugie, a potem wracają do swoich kont na Instagramie. Dzieje się tak pomimo faktu, że utonięcia pozostają główną przyczyną śmierci w wyniku urazów wśród dzieci w wieku od 1 do 4 lat.


Amerykański Czerwony Krzyż twierdzi, że "najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, aby pomóc swojej rodzinie zachować bezpieczeństwo, jest zapisanie się na odpowiednie dla wieku lekcje pływania", które zaczyna oferować już w wieku 6 miesięcy. Jednak statystyki są jednoznaczne: umiejętność pływania to po prostu za mało. Wierzcie lub nie, ale dwie trzecie dzieci, które się topią, doskonale pływa.


Oczywiście nie jest to takie proste. Pewną rolę odgrywa też tendencja wielu instruktorów pływania do skupiania się na technice i poziomie komfortu, a nie na przetrwaniu. Na zajęciach, na które uczęszczałem cztery dekady temu, wszyscy kładli duży nacisk na utrzymanie się przy życiu (i z radością donoszę, że instruktorzy mojego potomstwa tego lata nadal kładą na to duży nacisk), ale najwyraźniej nie jest to już tak ważne jak kiedyś we wszystkich zakątkach basenu. Jest to kolejny przykład - i to z jeszcze lepszymi danymi statystycznymi - sposobu myślenia, który nie dopuszcza złożoności. Nie ma wątpliwości, że efekt wypierania jest prawdziwy.


Co zatem zrobić z tym najnowszym dodatkiem do długiej listy przeszkód psychologicznych (rozumowanie motywacyjne, uprzedzenia potwierdzające, zwykłe lenistwo itp.), które utrudniają ludziom zainteresowanie się antropogenicznymi trendami klimatycznymi? Według mnie wszystko sprowadza się do tego samego miejsca: Ludzi trzeba nauczyć krytycznego myślenia w demokratycznym społeczeństwie. Wiem, wiem. Nie mamy czasu na reformy pedagogiczne. Nie w sytuacji, gdy musimy obniżyć emisję dwutlenku węgla do zera o dwie lub trzy dekady. Ale nie ma powodu, by nie zastanowić się nad tym, że możliwe jest jednoczesne realizowanie równoległych strategii.


Tymczasem, jeśli ludzie mają być intelektualnie leniwi, to możemy przynajmniej spróbować zmniejszyć ich stres, wybierając bardziej selektywnie to, o co ich prosimy, aby się martwili. Musimy zwracać większą uwagę na te rzeczy, które stanowią realne ryzyko, i przestać zamartwiać się każdą wyimaginowaną katastrofą. Jeśli chodzi o nasze dzieci,


Jeśli chodzi o nasze dzieci, to zabawa nad brzegiem wody bez nadzoru jest stosunkowo niebezpieczna. Budowanie fortów w lesie bez nadzoru już nie tak bardzo. To samo myślenie możemy zastosować do komunikatów dotyczących środowiska. Wszyscy musimy być odpowiedzialni za swój ślad węglowy i musimy uświadamiać członkom Kongresu, że wiemy, jak duża część ich kampanijnych funduszy pochodzi od lobby paliw kopalnych. Ale może nie musimy się aż tak bardzo martwić o reaktory jądrowe.

businews.pl
itnews24.pl
itlife.pl
ofio.pl
polsatnews.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Chodzenie i jednoczesne żucie gumy

 Dzięki badaniu przeprowadzonemu na Uniwersytecie Stanforda czasopismo "Nature Climate Change" zawędrowało do nauk politycznych. B...